Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Artysta filmowiec: Ryan Gosling

Oglądałam ostatnio „All good things” Andrew Jareckiego i przypomniało mi się na nowo wszystko, za co kocham Ryana Goslinga. Zawsze wiedziałam, że potrafi być zarówno czarującym amantem, jak i dziwnym szaleńcem. Teraz wiem, że potrafi być nimi jednocześnie. Przy którymś kolejnym „leave a message” miałam ochotę krzyczeć. Na dodatek było już ciemno, a ja musiałam jeszcze wrócić na piechotę do domu.

Pierwszym filmem, jaki widziałam z jego udziałem był (nic w tym dziwnego) „Fanatyk” Henry’ego Beana. Główny bohater, Danny, jest Żydem i antysemitą jednocześnie. Nienawidzi Żydów i manifestuje tę nienawiść na każdym kroku. Kiedy jednak przychodzi co do czego, nie jest w stanie zbezcześcić Tory i ratuje ją przed zniszczeniem. Danny jest człowiekiem niemożliwym do skategoryzowania. Niezależnie od motywacji, jest przede wszystkim człowiekiem zagubionym.

Z biegiem lat okazało się, iż „Fanatyk” nie był wyjątkiem – Ryan Gosling ma dar do grania postaci zachwianych psychicznie i emocjonalnie. W „Odmiennych stanach moralności” w reżyserii Matthew Ryana Hoge’a, główny bohater Leland Fitzgerald morduje autystyczne dziecko, za co zostaje umieszczony w zakładzie poprawczym. Tam zaczyna się wyprawa w głąb psychiki Lelanda, a morałem z opowieści wydaje się być stwierdzenie, iż moralność każdego czynu to rzecz względna.

„Stay” Marca Forstera to jeden z najdziwniejszych filmów, jakie widziałam. Historia Henry’ego Lethama, chłopaka mającego dziwne wizje i słyszącego głosy (w tej roli rzecz jasna Gosling) i psychiatry Sama Fostera desperacko próbującego uratować swojego pacjenta, w rzeczywistości okazuje się być rozprawą o ludzkim umyśle. Widz z biegiem czasu gubi się w tym, co jest prawdziwe, a wszystko to prowadzi do najbardziej zaskakującego zakończenia.

Postać Dana Dunne’a w filmie „Half Nelson” Ryana Flecka przyniosła Goslingowi pierwszą (i jak na razie jedyną, co mam nadzieję w najbliższych latach się zmieni) nominację do Oscara. Dan Dunne jest nauczycielem historii w szkole średniej, uzależnionym od narkotyków. Osią opowieści jest przyjaźń, jaka nawiązuje się między nim, a jedną z jego uczennic. Podobnie jak przy poprzednich rolach, tak i tej nie da się zaliczyć w poczet „normalnych”. Ryan Gosling po prostu się nadaje do grania zachwianych facetów.

Ze wszystkich dziwnych ról Goslinga moją ulubioną jest Lars Lindstrom, bohater filmu „Lars and the real girl” Craiga Gillespie. Lars jest skrajnym introwertykiem, nie potrafi nawiązywać bliskich kontaktów z otoczeniem. Sposobem na otwarcie się jest rzecz jasna miłość. A jak wiemy, ta nie wybiera. I tak wybranką Larsa zostaje gumowa lalka ludzkich rozmiarów, imieniem Bianca. Fantastyczny popis gry aktorskiej, nagrodzony nominacją do Złotego Globu, a przy okazji piękna historia o odmienności i tolerancji.

Na koniec muszę wyznać szczerze – jestem stuprocentową dziewczyną, gdy chodzi o historie miłosne. Szczególnie takie, w które zamieszany jest facet w stylu Ryana Goslinga. Na przykład „Pamiętnik” Nicka Cassavetesa. Czy jest na świecie dziewczyna, która nie zakochałaby się w kimś takim, jak Noah Calhoun?