Lubię kolekcjonować soundtracki. Nie wszystkie rzecz jasna, tylko te, które mi się podobają. Soundtrack do filmu „Once” jest z pewnością jednym z piękniejszych, jakie posiadam.
„Once” jest filmem niezwykłym. Prosta historia o zwykłym facecie i zwykłej dziewczynie. Irlandczyk naprawiający odkurzacze oraz młoda samotna matka, która wyemigrowała z Czech i teraz z Dublinie pracuje jako sprzątaczka. Oboje są też muzykami. I właśnie dzięki temu się poznają. Oglądając film ma się wrażenie, że ktoś wyszedł z kamerą na ulicę i zaczął filmować przypadkowych ludzi. Bardziej to podobne do filmu dokumentalnego niż fabularnego.
Wcale mnie nie dziwi, że film narobił tyle szumu na Festiwalu Filmowym w Sundance w 2007 roku. Bardzo kibicowałam piosence „Falling Slowly” Glena Hansarda i Markety Irglovej na Oscarach w 2008 roku. Urzekająca prostota tego filmu jest jego wielką siłą. Wszystko wydaje się jakby prawdziwsze. Nie ma fajerwerków, błyskotek i wielkich nazwisk. W zamian mamy ludzi, można powiedzieć, znikąd. Jeszcze większą siłą filmu jest fantastyczny soundtrack. Zestaw piosenek równie prostych, jak cała historia. I znowu – bez fajerwerków. Ale za to ile emocji…
Kto nie widział, niech zobaczy. Albo może należałoby raczej powiedzieć – niech posłucha.