Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Jak to się robi: Les Grossman

Ok, zacznijmy od tego, że pomijając wszelkie sekciarskie światopoglądy, Tom Cruise dobrym aktorem jest. Change my mind, I dare ya. Druga kwestia, którą należy ustalić: nie Jerry Maguire, nie żaden Ethan Hunt, nawet nie Maverick. Najbardziej ikoniczną rolą w dorobku Toma Cruise’a jest Les Grossman. Change my mind, I double dare ya.

„Tropic thunder” jest totalnie głupi i śmieszny, jak na dobrą parodię przystało. I to nie tylko parodię filmów wojennych, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, ale przede wszystkim satyrę całego Hollywood. Robert Downey Jr za swoją rolę Kirka Lazarusa był nominowany do mnóstwa różnych nagród, w tym najważniejszych w przemyśle filmowym. Jednak to Les Grossman w wykonaniu Toma Cruise’a jest dziś pierwszą rzeczą, która się ludziom z „Tropic thunder” kojarzy. Choć nie było go w filmie jakoś szczególnie dużo, nawet po tylu latach widzowie pamiętają karykaturalnego producenta filmowego, rzucającego mięsem na lewo i prawo. Jak zaistniała ta postać?

Widziałam przypadkiem jakiś urywek wywiadu z Tomem, gdzie mówił on, że dostał scenariusz do przeczytania od swojego kumpla Bena Stillera i sam wyskoczył z propozycją, że chciałby zagrać Lesa. Po czym powiedział Benowi: „chcę mieć grube ręce i chcę tańczyć”. Skąd taki pomysł? Ano nie wiadomo, taka mu się wizja objawiła i już. I narodził się Les Grossman. Zrobili próbne zdjęcia w Lesowej charakteryzacji i zgodnie stwierdzili, że to jest hilarious. Oto przepis, jak z mniej ważnej postaci zrobić ikonę, o której do dziś się czasem mówi, że jest najlepszą rzeczą w całym filmie. Tak to się robi!

Les Grossman przypomniał mi się, bo mamy koniec sierpnia, za oknem leje jak z cebra non stop od kilku dni, a na termometrze mi się wyświetla 12 stopni, więc desperacko potrzebowałam czegoś na poprawę humoru. Dlatego wszystkim, którzy zaczynają odczuwać jesienną chandrę wyjątkowo wcześnie w tym roku, przypominam Lesa i jego taniec z napisów końcowych.

 

P.s. Znam osoby, które się przez cały film nie zorientowały, że to jest Tom Cruise i odkryły ten fakt dopiero, gdy na napisach końcowych zobaczyły jego nazwisko. Muahahaha.