Przedłużę trochę ten balowy nastrój, którym przywitałam się w Nowym Roku i wrócę jeszcze na chwilę do „Balu”, by na melodię z tego właśnie filmu potańczyć z Wami i trochę się powzruszać. Soundtrack nie uważam za szczególnie genialny i nie sądzę, by przeszedł do historii najlepszych musicalowych soundtracków, ale jest w tym naszyjniku kilka jaśniejszych pereł, których przyjemnie się słucha kolejny raz. Wspomnieć pragnę szczególnie o dwóch numerach, które najbardziej utkwiły mi w głowie. „Love thy neighbor” w wykonaniu Andrew Rannellsa i „Unruly heart” w wykonaniu Jo Ellen Pellman, które uważam nie tylko za najlepsze wykonania z całej ścieżki dźwiękowej, ale również same piosenki niosą największy przekaz.