Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Tematycznie: Święta i „krismesy”

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta! Magiczny czas choinek, kolorowych bombek i migających światełek, barszczu z uszkami i gadającego karpia. Czas radości z betlejemskiego cudu, łamania się opłatkiem z bliskimi, śpiewania kolęd i obrzucania się śniegiem w drodze na Pasterkę. U nas choinka już stoi, światełka migają, uszka i ryba zamrożone, a barszcz lada chwila stanie na piecu. Tylko ta cała reszta jakaś taka inna… W zeszłym roku było u nas na Wigilii 12 osób, w tym roku będziemy sami, bo Covid. W kościołach limity, więc na Pasterkę raczej marna szansa. Śniegu brak. Jedyny plus taki, że łamanie się opłatkiem z mężem będzie bardziej wyjątkowe, bo nie w pośpiechu, bez gwaru głosów całej rodziny, bez nerwów czy wszystko wyszło i czy wszystkim jest wygodnie. Nasza niespełna trzyletnia córa na szczęście od urodzenia wykazuje wokalne zapędy, więc przynajmniej świąteczny repertuar muzyczny wciąż jest w planach. A potem, wobec totalnego braku rodzinnych spotkań w tym roku, zostanie nam już chyba tylko odpalenie świątecznego maratonu na kompie.

Chcąc się wprowadzić w bożonarodzeniowy klimat, od tygodnia włączam sobie na Netfliksie świąteczne filmy, których jak się okazuje w ostatnich latach powstało całe mnóstwo. Zatrzęsienie księżniczek i książąt, świątecznych kronik, rycerzy, świątecznych spadków, kalendarzy, prezentów w nieba, upalnych i kalifornijskich świąt, świątecznych randek i świątecznych życzeń, z których wiele ciągnie się przez kilka części. Mówiąc całkowicie szczerze – nie ogląda się tego jakoś szczególnie źle, całkiem to nawet przyjemne dla oka i zupełnie niezobowiązujące przy tym. Ot, taki sobie „krismes”. Niby fajne, cieplutkie i z happy endem, ale to już nie to samo, co było kiedyś. Powiedzcie mi, kiedy wszystko się zrobiło takie sztuczne? Czemu Święta w tych „krismesach” są takie plastikowe i na jedno kopyto? Zawsze jakaś śliczniusia lala albo nie znosi Świąt, albo jest tak zajęta innymi sprawami, że są one ledwie zauważanym wybojem na drodze. Jeśli lala w ogóle jedzie w tym czasie do rodziny, to rodzina ta okazuje się idiotyczną karykaturą, która sprawia, że nawet widz ma ochotę wynosić się stamtąd jak najszybciej. Gdzieś w międzyczasie lala poznaje lalusia, od nienawiści do miłości jeden krok i wiadomo co dalej. Z grubsza tak można streścić wszystkie „krismesy”. Wszystko to takie piękne, kolorowe, landrynkowo-plastikowe, ale magii Świąt to ja w tym nie widzę.

Czy w Świętach została jeszcze jakaś magia? Gdzie moja Meg Ryan i jej urocza księgarnia? Gdzie Tom Hanks i jego cytaty z „Ojca chrzestnego”? Gdzie Greg Kinnear ze swoją obsesją na punkcie maszyny do pisania? Gdzie moja Sandra Bullock wciągająca choinkę przez okno? Gdzie Bill Pullman rozpruwający sobie gacie na tyłku? Oglądanie „Masz wiadomość” i „Ja cię kocham, a ty śpisz” w Boże Narodzenie było dla mnie takim samym rytuałem, jak dla Kathleen coroczne czytanie „Dumy i uprzedzenia”. Albo na przykład „Love Actually”, z tańczącym Hugh Grantem i homarami w szkolnych jasełkach, no klasyk. Nawet „The Family Stone” czy „Holiday” mają w sobie tę magię, która dowodzi, że jeszcze 15 lat temu dało się zrobić świąteczny film o miłosnych perypetiach i rodzinnych kataklizmach, gdzie Święta to były ŚWIĘTA, a nie tylko coś, co trzeba przetrwać i zapomnieć. Lepsze czy gorsze, ale to są właśnie filmy, do których mam ochotę wracać w Boże Narodzenie. Nie jestem pewna, ale nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że znam je na pamięć. Czy któryś z „krismesów” zapamiętam na tyle, żeby chociaż umieć podać imię głównej bohaterki? Wątpię.

Wygląda więc na to, że w tym roku po raz kolejny odkurzę swoją kolekcję świątecznych klasyków, zakopiemy się z mężem pod kocykiem i spędzimy Boże Narodzenie z Meg i Tomem. I wiecie co? Nie mogę się doczekać. WESOŁYCH ŚWIĄT!