Plus / minus: „Emma.”
Jane Austen nigdy się nie nudzi. Z haniebnym opóźnieniem, ale obejrzałam w końcu najnowszą adaptację „Emmy”, czyli… „Emmę. (kropka)”. Nie pytajcie mnie, czemu tytuł ma kropkę na końcu, bo nie wiem. Ma i już. Uwielbiam kostiumowe romansidła, uwielbiam Jane Austen, zasiadłam więc do seansu z roztrzepotanym serduszkiem, nastawiając się na dwie godziny relaksu w ulubionych …