Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Jak to się robi: marketing w najlepszym wydaniu

Na nakręceniu filmu sprawa się nie kończy. Czasem nawet wydaje mi się, że dopóki ekipa siedzi zamknięta na planie filmowym, tak naprawdę najgorszą część roboty mają dopiero przed sobą. Gdy film jest gotowy, zaczyna się walka o jego sukces. Czyli PROMOCJA. Filmy niezależne wędrują po festiwalach, a komercyjnym pomaga się przebić kasa od wytwórni. Najlepszą zabawę mają wielkie blockbustery, które na promocję dostają taki budżet, że normalny człowiek nie jest w stanie do tylu doliczyć. No i zaczyna się tour po całym świecie, premiery, wywiady i tak dalej.

„Prometeusz” jest z pewnością jedną z najbardziej oczekiwanych premier roku. Wszystko za sprawą prostego faktu, że film ten nawiązuje do jednej z najbardziej kultowych serii wszechczasów, a dodatkowego smaku nadaje nazwisko reżysera, Ridley’a Scotta, który wszak wyreżyserował pierwszego „Obcego”. Trudno się wobec tego dziwić, że wśród fanów serii zapanowała pewna histeria. Z wyłączeniem być może mojego brata, który „Prometeusza” uważa co najwyżej za pseudo-Obcego i, nie odbierając niczego filmowi jako takiemu, który prawdopodobnie okaże się świetny, powtarza niczym mantrę, że „to już nie będzie to samo, co stary, dobry, kultowy Obcy”.

Nie o wyższości starego Obcego nad nowym chciałam jednak napisać. Jednego, czego nie można „Prometeuszowi” odmówić, to perfekcyjnie prowadzonej kampanii reklamowej. Nie znoszę, gdy trailery streszczają cały film do przedostatniej sceny, a na dodatek stanowią zlepek wszystkich najlepszych fragmentów. Scott i jego ekipa zadbali o to, by w przypadku „Prometeusza” takie rzeczy nie miały miejsca. Wiele szczegółów dotyczących fabuły filmu skrywanych jest w tajemnicy, trailery nie opowiadają całej historii od A do Z, a w zamian fani dostają szereg materiałów, które nie odnoszą się bezpośrednio do właściwej treści filmu, ale niesamowicie podkręcają atmosferę oczekiwania i co tu dużo mówić – są genialne.

Jak więc wygląda marketing w najlepszym wydaniu? Korporacja Weyland Industries otrzymał swoją stronę internetową, otrzymał ją także Project Prometheus. Peter Wayland „wystąpił” na konferencji TED w 2023 roku, a kilka tygodni temu Weyland Industries przedstawiło światu Davida 8.0. Oba te nagrania zobaczyć można poniżej. Tak się promuje filmy, proszę państwa!