Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Na melodię… z filmu „August Rush”

The music is all around us, all you have to do is listen.

Chłopiec, sierota, cudowne dziecko, niesamowity talent. Muzykę słyszy wszędzie. I wierzy w nią tak bardzo, że nie boi się za nią podążyć. Coś mu mówi, że rodzice go nie porzucili, tylko po prostu się zgubili. Wierzy, że jeśli odda się dźwiękom, które słyszy, rodzice go odnajdą.

11 lat wcześniej Lyla i Louis także podążyli za muzyką. Oczywiście jak łatwo się domyślić (bo bez tego nie byłoby filmu) perfidny wszechświat, w osobie nadmierne ambitnego tatusia, szybko ich rozdzielił i odebrał Evana. Ale muzyka w końcu ich odnajdzie.

Cóż mogę rzec, „August Rush” to typowy wyciskacz łez, idealny na ponury dzień, kiedy człowiek ma doła i nic mu się nie chce. Cynicy mogą go uznać za naiwny, ale ja tam wolę wierzyć, że życie potrafi napisać najdziwniejsze i najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Jeśli będę w to wierzyć, to może mnie też kiedyś coś niezwykłego się przydarzy.

Nie bez powodu rzecz jasna film ten pojawia się w sekcji „Na melodię…”. Wszak dźwięki grają tu główne role. Soundtrack do „Augusta Rusha” został nominowany do nagrody Grammy, a bardzo emocjonalna piosenka „Raise it up”, śpiewana przez małą Jamię Simone Nash w towarzystwie Impact Repertory Theatre wyróżniona została nominacją do Oscara. Powinnam tę piosenkę tu przywołać, lecz wolę powrócić do mojej absolutnie ulubionej sceny, kiedy Louis i Evan (którzy oczywiście nie mają pojęcia kim dla siebie są) spotykają się po raz pierwszy przypadkiem w parku i grają duet na gitarach. „Dueling guitars”.