Choć pogoda, jaką mamy za oknem od kilku dni temu przeczy, kalendarz od dwóch tygodni powtarza nieubłaganie, iż zaczęło się lato. Wraz z latem w telewizji zagościła letnia ramówka. Seriale i programy mają przerwę, a zastępują je klasyczne powtórki. Przy tej okazji Krzysztof Feusette na łamach „Uważam Rze” oddał się rozważaniom na temat fenomenu popularności powtórek.
We wszelkich zestawieniach oglądalności z ostatnich lat pierwszą dziesiątkę filmów, które na małym ekranie zgromadziły największą publiczność, stanowią właśnie powtórki. Decyduje o tym z pewnością najpopularniejszy czas ich emisji: święta i długie weekendy, gdy wiele osób dłużej siedzi przed telewizorem. Ale czy na pewno to jedyne wytłumaczenie faktu, że stare polskie komedie, z których śmiali się jeszcze nasi dziadkowie, regularnie przykuwają uwagę kilku milionów widzów, a jednocześnie tak wielu na nie pomstuje?
Nie może to być jedyny powód. Abstrahując od faktu, że telewizjom brakuje funduszy i ochoty, by kupować filmy nowe, widzowie sprawiają wrażenie, jakoby faktycznie woleli oglądać starocie odgrzewane po raz tysięczny. Sytuacja, wydawać by się mogło, iście kuriozalna. O co tu chodzi? Feusette pisze tak:
Przyczyna popularności powtórek leży jednak głębiej, być może nawet na samym dnie kultury masowej. Najpopularniejsze telewizje, o czym przekonują eksperci, chcą dzisiaj być nie źródłem wiedzy, emocji czy opinii, ale czymś na kształt „gumy do żucia dla oczu”. Widz nie może się zmęczyć, bo zmieni kanał. Jak zapewnić mu optymalny relaks w czasie, gdy tego oczekuje? Trzeba ograniczyć bodźce, tak by już nie musiał słuchać, o czym rozmawiają bohaterowie filmu. By nie musiał ich już nawet oglądać. Wie, jak wyglądają, i wie, co za chwilę powiedzą, a gdy wyjdzie do sklepu po kolejną paczkę chipsów, nie będzie miał poczucia, że coś stracił. Oto telewizja prawdziwie przyjazna i bezkonfliktowa.
Motywem przewodnim artykułu jest pamiętny cytat z kultowego „Rejsu”. Tak jak inż. Mamoniowi podobają się melodie, które już raz słyszał, tak też najwyraźniej polskiemu widzowi podobają się filmy, które już raz widział. Albo i kilkadziesiąt razy. Wszystkim tym, którzy mają możliwość sięgnięcia po całość tekstu Krzysztofa Feusette, gorąco polecam!
__________
Krzysztof Feusette: Wszyscy jesteśmy Mamoniami. Uważam Rze, nr 15/2011, s. 48-49.