Niezliczoną ilość razy zdarzyło mi się oglądać jakiś film i myśleć sobie: „tak, tutaj wszyscy ludzie są na swoim miejscu”. Przy lekturze artykułu Reeda Johnsona czułam się tak, jakby autor czytał mi w myślach. Ilu widzów na świecie wie, kim właściwie jest kierownik obsady?
Filmy, które w tym roku uzyskały nominacje, są najlepszym dowodem na to, jak wyjątkowe wyzwania stoją przed osobą odpowiedzialną za wybór obsady – np. przesłuchanie 300 aktorek, ubiegających się o rolę główną w filmie o bohaterskiej nastolatce, próbującej rozwiązać śmiertelną tajemnicę („Do szpiku kości”), czy zebranie grupy utalentowanych, zadziornych i podobnych do siebie aktorek z bostońskim akcentem, które zagrałyby role siedmiu sióstr irlandzko-amerykańskiego pochodzenia („Fighter”). – Wcześniej obejrzeliśmy zdjęcia prawdziwych sióstr Eklund; to było niepowtarzalne wyzwanie – mówi Sheila Jaffe, kierownik obsady „Fightera”.
Ja też jestem zdania, iż praca kierownika obsady powinna być bardziej doceniana. O wszystkich się mówi – reżyserach, scenarzystach, operatorach, montażystach, dźwiękowcach, charakteryzatorach… – a o biednych kierownikach obsady wszyscy zapominają.
__________