Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Z małego ekranu: „Jack & Bobby”

Gdyby nie Logan Lerman, prawdopodobnie nigdy nie dowiedziałabym się o istnieniu serialu „Jack & Bobby”. Ten młody aktor silnie przykuł moją uwagę w „3:10 do Yumy”, a szczególnie później w niezwykle ciepłym „My one and only”. Na szczęście „Jack & Bobby”, co prawda zawiłą i okrężną drogą, ale jednak do mnie dotarł. W przeciwnym wypadku nawet bym nie wiedziała, co tracę.

Serial ma tylko jeden sezon. Nie wiem, czy takie było zamierzenie od początku, ale ewidentnie stanowi on zamkniętą całość. Co jest pozytywną rzeczą w tej sytuacji. Nienawidzę oglądać seriali, które się urywają nagle i nie mają zakończenia. Negatywną rzeczą jest to, że oglądanie zlatuje jak z bicza strzelił i nie ma więcej. W dobie seriali ciągnących się przez osiem sezonów, to trochę nietypowe doświadczenie.

Fabuła skupia się na dwóch braciach McCallister (starszego Jacka i młodszego Bobby’ego) oraz ich matce Grace. Akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych – teraźniejszości, w której obaj chłopcy chodzą do liceum, oraz w przyszłości, kiedy jeden z nich jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Który? O tym dowiadujemy się na końcu pilotowego epizodu. Na wszelki wypadek nie będę zdradzać, bo wtedy oglądanie pierwszego odcinka nie będzie już takie fajne. W przyszłości generalnie nic się nie dzieje. Pokazane są wywiady ze współpracownikami, członkami rodziny i przyjaciółmi prezydenta McCallistera, z których dowiadujemy się wielu faktów dotyczących jego prezydentury – podjęte decyzje, skandale itd. Prawdziwa akcja dzieje się w teraźniejszości. Widzimy obu braci, ich wzajemną relację oraz relację każdego z nich z matką. Wszystko to, co obserwujemy w teraźniejszości, ma wyraźne odbicie w tym, co zostaje mam opowiedziane w przyszłości. Nagle wszystko rozumiemy i dociera do nas, że prezydentura McCallistera rozpoczęła się na długo przed tym, zanim został wybrany.

Nim ktoś sobie coś wyobrazi, powiem od razu – to wcale nie jest serial polityczny. „Jack & Bobby” to obraz niby zwykłej rodziny, ale składającej się z niezwykłych osobowości. Wrażliwych, ale też silnych i charyzmatycznych. Jack, Bobby i Grace bardzo się od siebie różnią. Ale jednocześnie emocjonalna więź między nimi jest przepiękna. Aktorzy (Matt Long, Logan Lerman i Christine Lahti) wywiązali się ze swoich ról rewelacyjnie. Christine Lahti była nawet za rolę Grace McCallister nominowana w 2004 roku do Złotego Globu. Ogromnie się cieszę, że ją doceniono.

„Jack & Bobby” jest z pewnością jednym z najlepszych seriali, jakie widziałam. Dosłownie każdy odcinek tak mnie wzruszał, że miałam łzy w oczach (i nie tylko ja, moja najlepsiejsza przyjaciółka na pewno potwierdzi wszystko, co tu napisałam). Poza wszystkimi atutami, jak świetny pomysł, bezbłędne wykonanie, bardzo dobra obsada, jest to po prostu piękna historia.