Przez dłuższy czas nie mogłam się zdecydować, czy podoba mi się ta cała mania blogowania, czy nie. Po drodze wpadło mi pod myszkę kilka blogów z najrozmaitszej tematyki, dzięki którym faktycznie dowiedziałam się czegoś. W ten właśnie sposób, od bloga do bloga, coraz silniej kusiła mnie myśl o założeniu własnego.
Nigdy nie pociągała mnie opcja pisania o tym, jak mi minął dzień. Ani tym bardziej o jakichś moich wewnętrznych rozterkach czy przeżyciach. Byłoby to zresztą okrutnie nudne. Z natury jestem wesołym człowiekiem, chandra mnie łapie co najwyżej raz do roku, a poza tym jak mam gorszy dzień to i tak nie chce mi się z nikim gadać, o czym moi bliscy wiedzą najlepiej. Na szczęście jednak mam pasję, o której jak mniemam potrafię coś napisać.
Czym jest dla mnie kino? Mniej więcej tym, czym jest powietrze. Czymś niezbędnym do życia. Totalnym uzależnieniem.
Kino ma milion twarzy. Bawi, wzrusza, a jak się postara to nawet czegoś nowego nauczy. I dlatego nigdy się nie nudzi. Zapraszam do lektury!