Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Plus / minus: „Jeden dzień”

„Jeden dzień” w reżyserii Lone Scherfig (nazwisko to stało się w Hollywood dość głośne w ostatnich latach dzięki filmowi „Była sobie dziewczyna”) jest świetnym dowodem na to, że najlepiej książkę na film przerobi jej autor. Nie wiem jak to jest wśród facetów, niech się może wypowiedzą sami, ale chyba nie ma na świecie dziewczyny, która nie byłaby zakochana w historii Dextera i Emmy. David Nicholls napisał niezwykły wyciskacz łez, sam napisał także scenariusz adaptacji i jestem przekonana, że w dużej mierze właśnie dzięki temu film jest tak dobry.

W noc po ukończeniu studiów rozpoczyna się wieloletnia, pełna wzlotów i upadków, przyjaźń Emmy i Dextera. Od tego dnia powracamy do bohaterów każdego następnego roku na jeden dzień – magiczny 15 lipca, dzień św. Swithina. Obserwujemy jak zmieniło się ich życie w ciągu minionego roku, jak zmieniła się ich przyjaźń i oni sami. Dojrzewanie, sukcesy, porażki, wielkie plany i bezlitosna rzeczywistość. Dex i Em, Em i Dex. Dwoje ludzi, którzy nie potrafią bez siebie żyć, ale mimo to przez wiele lat się mijają. Nigdy nie są na tym samym etapie życia. A jednak ilekroć się od siebie oddalają, prędzej czy później znajdują drogę powrotną. Prawdziwa miłość potrafi przetrwać każdą burzę.

Każdy kto czytał książkowy pierwowzór wie doskonale, że Anne Hathaway i Jim Sturgess zostali stworzeni do zagrania Emmy i Dextera. Czytając książkę można wręcz odnieść wrażenie, że to właśnie ich David Nicholls od początku miał na myśli. Oglądając film przekonałam się, że nie bez powodu nie mogłam sobie wyobrazić nikogo innego na ich miejscu. Są doskonali. Anne Hathaway, Amerykanka z krwi i kości, bardzo wiarygodnie zagrała bardzo brytyjską dziewczynę, a Jim Sturgess ma wszystko czego potrzeba czarującemu, ale też momentami irytującemu Dexterowi.

„Jeden dzień” nie jest kolejną bajkową i cukierkową opowieścią o ponadczasowej miłości. Bohaterowie są dalecy od ideału, a dzięki temu wydają się bardziej autentyczni. Nie potrzebują dokonywać cudów, by pokazać wielkość uczucia, jakim darzą siebie nawzajem. Jednak nie jesteśmy całkiem pozbawieni baśniowości. Sam sposób pokazania tej historii – obserwowanie losów dwojga ludzi, którzy przez 20 lat próbują się odnaleźć – wzbudza w widzach przeświadczenie, iż są świadkami czegoś bardziej mistycznego. Nawet jeśli bohaterowie są całkiem zwyczajni.

Myślę, że właśnie ten balans między rzeczywistością a bajką stanowi o wartości tej historii. Czasami warto sobie przypomnieć, że do szczęścia nie potrzeba od razu księcia z bajki. Czasami szczęście jest zwykłe. I nawet jeśli nie trwa wiecznie, jest warte zachodu.