Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię...
Na deskach
Różne

Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne
Plus / minus
Artysta filmowiec
Z małego ekranu
Tematycznie
Migawki filmowe
Jak to się robi?
Minikino
Na melodię…
Na deskach
Różne

Plus / minus: „Wszystko, co kocham”

Przyznaję bez bicia, iż nie przepadam za polskim kinem. Przynajmniej tym z ostatnich kilku lat. Z jednej strony nawałnica debilnych komedii, a z drugiej „ambitne” kino dla intelektualistów, którego moje możliwości percepcyjne nie są w stanie pojąć. Nie twierdzę, że nie zdarzały się chlubne wyjątki. Ale zawsze jak trafiam na coś dobrego i już daję się ponieść nadziei, przy następnej okazji zostaję z hukiem ściągnięta na ziemię. Może ja po prostu tak pechowo trafiam? A może to tylko kwestia moich uprzedzeń, mam uraz i z góry nastawiam się negatywnie. Statystycznie są przecież większe szanse trafienia na film średni lub całkiem beznadziejny, niż na arcydzieło.

Piszę teraz ze specjalną dedykacją dla Gumisia. Przez całe miesiące tak mnie prześladowała świetna opinia, którą właśnie od niej usłyszałam o filmie „Wszystko, co kocham”, że w końcu się przemogłam i obejrzałam. Nie żałuję. Za młoda jestem, żeby pamiętać, jak to wtedy naprawdę było, toteż realizm scenariusza ciężko mi ocenić. Ale kto powiedział, że film o stanie wojennym musi być szary i przygnębiający? Ostatecznie ten film jest o młodzieży, sytuacja polityczna to tylko tło. Mamy tu więc grupkę licealistów, którzy chodzą na plażę, grają punka, piją wino i szpiegują atrakcyjne sąsiadki. Cóż innego mieli do roboty, skoro nie było komputerów, Internetu i stu kanałów w kablówce?

Głównym bohaterem jest Janek, grany przez Mateusza Kościukiewicza, okrzykniętego niedawno na rozdaniu Orłów „Odkryciem roku”. Kimś na kształt głównej bohaterki jest Basia, w tej roli Olga Frycz. Janek i Basia rzecz jasna zakochują się w sobie. Ich historia jest jak wyjęta z Romea i Julii, on – syn wojskowego, ona – córka działacza Solidarności. Wszystko się zgadza, poza jednym. Romeo i Julia byli cholernie odważni. Janek i Basia z kolei… no cóż. Basia jest w tym filmie jedyną postacią, która kompletnie mnie nie rusza. Odwagi starczyło jej, by pójść z Jankiem do kina, ale poza tym jest zupełnie bez wyrazu. Sam Janek z kolei też nie jest typem bohatera, którego darzyłabym szczególnym sentymentem. Może jest zbyt miły po prostu.

Co innego Kazik, najlepszy przyjaciel Janka. Dla Jakuba Gierszała mogłabym ten film obejrzeć jeszcze tysiąc razy. Jedyne, o co mogę mieć żal, to że Kazika nie było więcej. Już po pierwszej scenie wiedziałam, że ten bohater najbardziej wryje mi się w pamięć. Potem było tylko lepiej. Cóż mogę poradzić? Mam słabość do takich niepokornych typów. A jak dołożyć do tego problemy z agresywnym ojcem, to już w ogóle polecę, jak ćma do ognia. Sceną numer jeden jest jak dla mnie rozmowa między Jankiem i Kazikiem tuż przed koncertem w szkole. Co tu dużo mówić, Kazik po prostu zmiażdżył Janka charyzmą.

Dałam kolejną przysłowiową „jeszcze jedną szansę” polskiej kinematografii. Tym razem naprawdę się nie zawiodłam. Wielkie dzięki Gumiś!