Na melodię… z musicalu „Annette”
Zachwycałam się w recenzji muzyką z „Annette”, więc oczywiście nowy odcinek cyklu „Na melodię…” był tylko kwestią czasu. Słuchałam soundtracka na okrągło cały weekend i nadal nie chce się ode mnie odczepić. Poziom obsesji, jakiego już dawno nie doświadczyłam. Zacznijmy od wspominanej już w poprzednim tekście sekwencji otwierającej film, nakręconej w większości jednym ujęciem. Leos …